Realni - rozterki wewnętrzne

mac_2010 - Czw 03 Sty, 2008
Temat postu: rozterki wewnętrzne
Witam.
Zakładam ten temat, bo nie widziałem aby ktos os na ten temat pisał ostatnimi czasy.
Temat dotyczy Waszych relacji z partnerkami lub partnerami i nie chodzi tu o sex tylko o sprawy znacznie bardziej powazne mianowice o wzajemne zaufanie.
Zapraszam wszystkie powazne osoby do dyskusji.

[ Dodano: Czw 03 Sty, 2008 ]
Moze odrazu zacznę....

Nie bede ukrywał, ze moje zaufanie do A legło w gruzach jakis czas temu ( nie bede narazie zdradzał powodów)...Fakt jest taki, że od tamtego czasu zyje w silnym napięciu i stresie...Dodatkowo lęki i schizy, które sam sobie tworzę...Problem jest poważny, bo nie umię opanowac napływu złych mysli, nakręcam sie sam az nie wybuchnę... Paradoksalnie tylko moja A jest wstanie mnie "wybudzic" z tego paranoicznego stanu i postawic na nogi przytaczjac argumenty, ktore czyszcza moj umysł z tych smieci...
Dlaczgo jest to poważny problem?
Ktoś kiedys powidział, że stres zabija...Ba!! Nawet jest to udowodnione naukowo, a ja niestety jestem zywym tego dowodem....
Ciagle napiecie, leki i schizy zbieraja juz zniwa- problemy z potncja i przedwczesny wytrysk...
Na całe szczescie działam w kierunku wyprostowania tej sytuacji- chodze na terapię do psychologa...

Nie bede ukrywał, że szukam wsparcia w wyzej opisanym problemie na tym forum i mam nadziej, z nie sparze sie...
Proszę wiec o powazne komentarze i rady.

Pozdrawiam wszystkich

mirek18 - Czw 03 Sty, 2008

no niestety tak joz bywa ja bylem z moja "ex" ponad pol tora roku i nagle poszla innym mialem podobny problem jakos rok czasu nie moglem sie pozbierac czeste wizyty u psychologa nakrecanie samego siebie topienie smutku w trunkach (beer) czeste wizyty u psychologa czeste mysli zeby wziosc sprawe w swpje rece i naklepac kolesiowi (niestety dzieki temu ze jeżdże na wozko nie moglem tego zrobic) moja rada to wziosc to wszystko wrzucic do dolnej szuflady i zapomniec za czac zyc na nowo duzo spotykac sie z przyjaciulmi (ale nie na alkocholowych imprezach tylko w pabie lub na dyskotece zeby sie bawic a nie tomic smutki w alko) wyrzucic z domu nas mietnik wszystkie rzeczy zwiazane z owa "A" zeby ci nic o niej nie przypominalo ... pozdrawiam i zycze szybkiego powrotu do "normalnosci"(nie obrazajac nikogo)
mac_2010 - Czw 03 Sty, 2008

No i pięknie!!Ktoś odpisał!! :D
Dziękuję za zainteresowanie moim tematem...
Widzisz w moim przypadku sprawa wyglada tak- ciagle jestem z A i od jakis 2-3 miesiecy (po calym zajsciu)uklada Nam sie fantastyczni. Rada bardzo dobra- aby wrzucic wszystko do dolnej szuflady i zapomniec. Otóz staram się z całych sił zapomniec, ale nie potrafie.czasem mysle, ze to nie chodzi o A tylko o mnie! Jej wybaczyłem, ale chyba poczucie wlasnej wartosci leglo w gruzach i odswierzajac to wszystko kopię sam siebie...ot taki strzał w kolanko :|
A z A jestem juz prawie 7 lat i wiem, że nie wyobrazam sobi zycia bez niej...
Pozdrawiam

PinkRose - Czw 24 Sty, 2008

Hmmm.. Miałam pdoobnie. No, pewnie jako kobieta to inny punkt widzenia itp.. no ale zawsze. Trochę sięz facetem poraniliśmy i cóz, cholera wzięła zaufanie.

wiesz jak ja sobie z tym radzę? odcinam tamten czas. Mówię sobie w myślach: ile jesteśmy razem? i podaję w odpowiedzi dopiero to od momentu pogodzenia się...

nie wiem o co poszło u was. U nas nie o zdradę - ne przeżyłabym tego, ale o obustronne naruszenie strefy zaufania:/
Dalej to nie wiem czy mogę ci pomóc - życzę jak najlepiej, pisz na pm w razie czego..

mac_2010 - Czw 31 Sty, 2008

Widzicei, ktora godzina?rano trzeba wstac, a niestety dzis mysli chodz mi po glowie...niestety nie jest to nic milego i pozytywnego. znowu wkrecam sie, ze A mnie zdradza, ze robi jakies wałki, ze nie jest szczera.
Mam wrazenie, ze co innego mowi mi co o mnie mysli, a co innego pisze na tym swoim forum. Aż boje się tam zagladac...zreszta zagladanie tam byloby nie fair wobec niej. No i co daloby mi zagladanie tam? stres?lęki, sraczkę?bez sensu.
Chyba tamta sytuacja odcisnela straszne pietno na mojej psychice no i na zaufaniu do A.
Pink rose... tak poszło o zdrade. niestety...doszlo do niej we wrzesniu, a ja do tej pory szarpie sie z tym.
Pewnie powinienem kopnac ja w dupe, ale chyba za cienki w uszach na to jestem... :cry:
pozdrawiam

[ Dodano: Czw 31 Sty, 2008 ]
Myślę sobie, ze mowienie jej o tych wzystkich problemach nie ma sensu...znaczy tak mi sie wydaje. ona reaguje dosc nerwowo na to gdy zaczyna lekac i schizowac. nie chce aby sobie pomyslala, ze nie jestem silnym mężczyzna...
qurde...po co ja to pisze...i tak nikt tu nie zaglada...

[ Dodano: Czw 31 Sty, 2008 ]
A tego posta ieruje do kobiet...
Czy mozecie mi odpowiedziec co jest pociagajacego w mezczyznach w wieku okolo 38 lat?
Oczywisie mowie tu o zadbanych mezczyznac, ale z zona i dziecmi...bo to wlasnie taki sie napatoczyl we wrzesniu...
Jestem zalamany i chce mi sie plakac...

lotta_rosie - Czw 31 Sty, 2008

mac_2010, nie mam pojęcia co jest w takich facetach...

Kiedyś Beata Tyszkiewicz powiedziała coś takiego: Wyobraźmy sobie, że mamy w domu piękny, kryształowy wazon. Wszyscy się nim zachwycają i stoi on w widocznym miejscu. Któregoś dnia, podczas mycia wazonu, gdzieś zahaczyliśmy, wazon wysunął się z ręki, uderzył w coś i pękł. Nie rozbił się, ale pękł. I co teraz? Szkoda wyrzucać, bo taki piękny... Stawiamy go więc w mniej widocznym miejscu, pęknięciem do ściany, żeby nadal dobrze się prezentował i żeby pęknięcia nikt nie zauważył. I co robimy? Wstawiamy do niego... suche kwiaty. I taki jest związek po zdradzie.

Bardzo Ci współczuję tej trudnej sytuacji i podziwiam, że rozmawiasz o tym ze specjalistą. Życzę Ci, żeby wszystko skończyło się dobrze.

paulinka - Czw 31 Sty, 2008

sama nie miałam nigdy kontaktu z takim o wiele starszym kolesiem ale znam jedną dziewczynę która zdradza swojego chłopka z takim bo ten starszy jest w 100% szarmancki zabiera ja do luksusowych restauracji, kupuje ciuchy buty i co tylko chce i ona spotykała sie z nim przez jakiś czas nic z nim nie robiąc kiedyś poszła z nim na kolacje biznesową na 3 godz do restauracji zapłacił jej 300zł za pomoc i odwiózł do domu to że nie chciała -w sensie nie zmuszał jej do sexu a prawie każdy młody prędzej czy później to proponuje to zaczęło ja pociągać pojechali kiedyś do hotelu na kolacje i mieli zostać na noc zapytał jaki chce pokój i zaproponował 2 pokojowy by miała swobodę ale żeby mogli jeszcze posiedzieć i chodź mogła iść do 2 pokoju ją ciągnęło by została. szczerze ja nie umiem postawić się w takiej sytuacji ale ona twierdzi że taki facet jest najlepszy w łóżku chce by to jej było najlepiej długo może i spełnia jej zachcianki i twierdzi że to jest fajne a zarazem dał jej na tabletki antykoncepcyjne 100zł żeby miała bo w końcu on z jednej pocześni skorzystał, mówi że to odskocznia od szarości życia i że nie chce by to sie skończyło, a ma partnera od 5 lat albo i dłużej i z nim mieszka

co smutno stwierdzić ale w starszych facetach ciągnie na ogół pełen portfel, fajna fura, drogie prezenty, i udany sex - znam kilka takich co mają starszych facetów tak o 15lat

mac_2010 - Czw 31 Sty, 2008

dziekuje za odpowiedzi. Szczegolenie wazna jest dla mnie wypowiedz Lotta_rosie. Mysle, ze to bardzo trafne, choc bolesne porownanie.
A co do Twojej wypowiedzi Paulinko to pewnie masz racje, ale ja zarabiam kupe forsy, nie naciskam na sex (bo to dodatek), kupje jej ciuchy, leki (rowniez antykoncepty). W łózku kieruje sie tylko i wyłącznie jej potrzebami (orgazm jest fajny, ale przezyje bez niego). Zabieram na wycieczki...Jestem cierpliwy, wyrozumiały...
Odskocznia od szarosci powiadasz?to po co mieszka ze swoim zdradzanym partnerem??przeciez to bez sensu!!
Rozmawialem dzis znowu z A na temat mojego i jej podejscia do tych spraw. Twierdzi, ze mnie kocha, ze nie ma nikogo innego...
Dziewczyny...mam 24 lata, ale wygladam dosc staro- nawet pod 30.
Wiem, ze jestem przystojny i podobam sie kobietą. Nie wiem jednak co maja 40 latkowie, czego nie mam ja!!Żony i dzieci?

paulinka - Pią 01 Lut, 2008

z Tego co piszesz jej jest jak w niebie, a może chce żeby nie zawsze było tak aż nieraz "za słodko", test takie powiedzonko że "można zagłaskać kotka na śmierć", bo szczerze nie mam zbytnio pomysłów o co chodzi, może w łóżku jest nudno?? tak wiesz standardowo żadnych urozmaiceń może chce dostać od Ciebie klapsa i poczuć że ty dowidzisz?? nie znam was nie wiem ile Ona ma lat czy mieszkacie razem ile jesteście razem a tak naprawdę to nie mam zbytnio pomysłów co jest nie tak...
lotta_rosie - Pon 04 Lut, 2008

Faktycznie trudno ocenić co jest nie tak... Z Twojej relacji wynika, że jesteś świetnym facetem, takim, o którym marzy każda dziewczyna... Czy to był jednorazowy wybryk, czy zdrada, która trwała dłużej? Ona sama zostawiła tego faceta? Czy ona chodzi z Tobą do psychologa, żałuje tego co się stało czy spłynęło to po niej jak po kaczce? Mówisz, że jakoś pomaga Ci przezwyciężyć tę sytuację, a jak ona sobie radzi?

Sorry, że aż tyle pytań, ale może do czegoś dojdziemy.

mac_2010 - Czw 07 Lut, 2008

Witajcie....
Wczorajszy dzień należał do najgorszych w moim życiu. Lęki na maxa, zero racjonalnego myślenia, dreszcze, obsesyjne myślenie, myslenie znowu o tym, ze jestem zdradzany i krzywdzony... Zdecydowanie i reką na sercu przyznaje sie do tego, że kompletnie nie radze sobie z tamta sytuacja.
Dzis doszedlem do wniosku, że zniszczyła mi życie...wiedza mnie zabija. To przez tą wiedzę mam problemy w pracy. Dlatego dzis postanowilem walczyc jeszcze bardziej z tymi złymi myslami, stanami. Mam 2 wyjscia, a właściwie 3...
1) Mogę walczyc na maxa i patrzec w przyszlosc u boku mojej A,
2) mogę się poddac, patrzec jak moj zwiazek z osoba, ktora tak bardzo kocham ulega systematycznej i całkowitej erozji i na końcu zwariowac
3) moge jeszcze z Nią zerwac i starac się jeszcze komus zaufac.

Pewnie nie jedna osoba stwierdzi, że juz zwariowalem bo ciagle jestem z A, a co dopiero gdy ogłoszę Wam, że wybrałem opcję 1- jak dla mnie najtrudniejszą.

Cieszę się, że mam swoj wątek, bo nawet jesli malo kto czyta te posty (nie zalezy mi aby ten watek byl popularny) to przede wszystkim moge to z siebie wyrzucic...

pozdrawiam

paulinka - Czw 07 Lut, 2008

wiele dziewczyn gdy jest im za dobrze nie ocenia tego ale jak to tracą rozumieją swoje błędy i potrafią się zmienić, moim zdaniem opcja nr 3 rozstanie - jak kocha to i tak się zejdziecie a jak nie to im dłużej to ciągniesz tym rozstanie będzie bardziej bolało
mac_2010 - Czw 07 Lut, 2008

ale ja juz sie z Nia zeszłem...
Po tamtym zajsciu rozstalem sie z Nia, ale wrocilismy do siebie. Wydawalo mi sie wtedy, ze jest juz ok, ale jak widac rzeczywistosc zweryfikowala to...

[ Dodano: Pon 11 Lut, 2008 ]
Witam.
Piszę, bo chce sie pochwalic cudownie spedzonym weekandem ze A. Bylo naprawde super!a do tego 0 problemow z myslami, zazdroscia i tymi sprawami!
Bardzo Ją kocham, wiem, ze i Ona mnie.
Pozdrawiam :mrgreen: :o :D

[ Dodano: Wto 19 Lut, 2008 ]
Witam. Troche nie udzilałem sie na forum, a dokladnie mam na mysli ten watek.
Od poprzedniego posta nic sie nie zmieniło- znaczy daje sobie rade, walcze i jest naprawde super!
To już tydzień odkad odniosłem zwyciestwo. Wrog nawet nie pojawil sie. Mysle, ze moge byc z siebie dumny, bo odwalam kupe naprawde dobrej roboty! :mrgreen:

Krzysiu700 - Sob 27 Gru, 2008

Witajcie. Jestem tu nowy, ale mam odwrotny problem - to ja jestem ten zly. Ostatnio gryzie mnie sumienie, ale tak inaczej.
Jestesmy razem 10 lat. Mamy 4 letniego cudownego syna. Na zewnatrz wszystko jest super. Dobrze zarabiam, w zasadzie sie dogadujemy i nie ukrywam kocham ja jak cholera - ba szaleje za nia. Wystarczy ze wyjdzie spod prysznica w szlafroku i jestem ugotowany. Tutaj zaczyna sie problem. Ilu z Was faceci wytrzymalo 3 miesiace z ukochana kobieta w domu nie uprawiajac z nia seksu ???? Nie daje rady. Ostatnio od 5 lat sie poprawilo bo ona chce miec 2 dziecko i przez kilka miesiecy seks byl co noc. Tylko ze dla mnie to jest zenujace ze ten seks to nie z milosci, namietnosci tylko jestem samobieznym penisem. Przyjezdza na gasienicach taki czolg z penisem zamiast lufy, doprowadza do orgazmu, strzela i papa. Moze jechac na parking. Tak siebie widze. Jak ona ma okres to siedzi przed telewizorem albo idzie spac.
Uprzedzajac Wasze pytania od razu pisze ze mowilem jej jak sie czuje. Tlumaczylem od lat. Rozmawialem, proponowalem wizyte u sexuologa, w poradni gdziekolwiek. Jakby grochem o sciane. Od kilku lat zdradzam ja regularnie ale jest mi z tym zle. Zanim ja poznalem mialem tylko przelotne romanse najchetniej z mezatkami. Z nia chce byc sam na sam, ale bez innej kobiety nie daje rady. Uwielbiam gre wstepna ale z nia to max 10 minut bo ja nudzi. Z jej strony wogole na nic nie moge liczyc. Gdybym ja zdradzal bo jestem zlym nie gryzlo by mnie tak jak to ze ja zdradzam bo nie mam z nia przyjemnosci. Ona napewno nikogo nie ma jestem pewny na 100% (sprawdzilem). Tlumaczylem, pokazywalem podsuwalem ksiazki - NIC. Coraz powazniej mysle o rozwodzie ale to jest bez sensu - rozwalac zwiazek, fundowac dziecku pieklo, bo nie chce sie masturbowac ??? Jak poznalismy sie to bylo extra - przez rok. Pozniej zwalanie na tabletki, stres na studiach, w pracy, dziecko i budze sie z reka w nocniku bo jestem niezadowolony. 1,5 roku temu rzucilem palenie, zaczalem trenowac. Sztuki walki i silownia, rower. Kolezanki jej mowia ze ma fajnego meza a ja wyje jak wilk w klatce. Od roku nie mam nowej stalej kochanki (za wyjatkiem kilku przelotnie), bo z ostatnia bylo mi tak dobrze ze az musialem sie rozstac zeby nie ugrzeznac w dwoch uczuciowych zwiazkach naraz. Ta druga byla wszystkim tym czym nie jest moja zona. Namietna, otwarta, swobodna. To oczywiscie przenosi sie albo wynika z innych sfer zycia. Generalnie nie bardzo ja obchodzi co czuje w innych sytuacjach - ja wiem ze tu tez jest problem.

Spalam sie. Jestem opetany seksem. Nie mysle o niczym innym. Bez przerwy...
Nie oczekuje od Was pomocy bo nikt mi nie pomoze, ale chce Wam pokazac ze w tym wszystkim jest druga strona medalu.

SweetestGirl - Nie 01 Mar, 2009

Co do zdrady powiem jedno- znam doskonały przypadek z najbliższego środowiska-zdrada niszczy oboje ludzi i po zdradzie choćby jak się nie kochali i mówili sobie, ze wybaczyli związek taki nie ma szans na przetrwanie. Do końca życia zdradzoną osobę będzie prześladowała ta zdrada i przy każdej kłótni będzie to pretekst do wytykania tego że się dokonało, zdrady. Związki takie sa nieszczęśliwe i rujnują poczucie własnej wartości obydwu osobom.
Krzysiu700 tobie to szczerze gratuluję tępoty męskiej i dbania o własne ego!! Gdybym się dowiedziała jako Twoja żona o tym co robisz nakopałabym Ci do dupy i od razu wzięła rozwód!! Ona o tym jeszcze nie wie a już zrujnowałeś szczęśliwej żonie i matce życie!! Nie mówiąc już o Twoim dziecku, które poczęło się chyba z waszej miłości. Weź się chłopie zastanów co jest z Tobą nie tak i zamiast żonę ciągać po seksuologach sam idź na odwyk i przestań myśleć pałą bo zrujnowałeś swoją rodzinę! Nigdy bym ci nie zaufała i nie wybaczyła po tym co zrobiłeś! I nie wypisuj że za nią szalejesz bo gdyby tak było nie poszedłbyś z inną do łóżka tylko z tego względu że Ci nie DAŁA!! Jesteś wrednym egoistą i mam ochotę Ci dac po gębie! Podniosłeś mi ciśnienie okropnie! :evil:

Wszyscy powinniśmy szanować drugie swoje osoby! Jeśli ktoś nie ma ochoty na seks trzeba to zrozumieć a nie puszczać się po bokach! Po co jesteśmy z tymi drugimi osobami po to że nam dobrze w łóżku a w rzeczywistości w ogóle się nie rozumiemy?!?! Kto tak robi jest po prostu pojebany! :evil:

P.S Sorki za przekleństwa ale się wkurzyłam! :evil:

bjorkowa - Sro 09 Wrz, 2009

"Dzis doszedlem do wniosku, że zniszczyła mi życie...wiedza mnie zabija. To przez tą wiedzę mam problemy w pracy. Dlatego dzis postanowilem walczyc jeszcze bardziej z tymi złymi myslami, stanami. Mam 2 wyjscia, a właściwie 3...
1) Mogę walczyc na maxa i patrzec w przyszlosc u boku mojej A,
2) mogę się poddac, patrzec jak moj zwiazek z osoba, ktora tak bardzo kocham ulega systematycznej i całkowitej erozji i na końcu zwariowac
3) moge jeszcze z Nią zerwac i starac się jeszcze komus zaufac. "



skoro jak sam mowisz zniszczyla ci zycie i nie umiesz o tym zapomniec... to wyjscie ejst tylko jedno moim zdaniem
musiz ja kochac na zbaoj skoro godzisz sie na to, leczysz sie wlaczyc z tymi obsesjami
bogu dzieki za takich wabaczajacych mezczyzn
ale powiem ci jedno..nic tak nie boli jak zdrad to rujnuje wszytsko....i chocbys niewiem jak kochal to to zawsze bedzie cie przesladowac
mnie przynjamniej by przesladowalo
i czy jestes z kism miesiac rok 10 lat... jesli raz byal zdrad to mzoe sie drugi raz powtorzyc...
jestem kobieta nie chce tu generalizowac ze faceci sa tacy czy tacy i koebiety takie lub smakie... ale wydaje mi sie ze jesli nie wanze czy to mezczyzna czy kobeiat arz zdradzi i zostanie to wybaczone to czemu drugi raz tego nei zrobic
a z tego co sobie tak czytam.. pewnie wybaczyl bys drugi raz.. bral wiecej lekow czesciej chodzil do specjalisty

ja nie wyobrazam sobie zdradzic mojego narzeczonego i nie wyobrazam co by sie stalo gdyby on mnie zdradzil...
kocham go jak cholera poprostu i gdyby mnie zdadzil to trafilabym do czubkow ale odeszla bym od niego

[ Dodano: Sro 09 Wrz, 2009 ]
sweetestgirl- swieta racja!!!!!!!!!!!!!!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group