Luźne dyskusje o męskich sprawach - Seksualna pozytywność
juansto - Pią 20 Sie, 2021 Temat postu: Seksualna pozytywność Zacytuję z pewnego bloga: "Jeśli myślicie, że człowiek określający siebie mianem sex positive, to osoba, która spróbowała w łóżku wszystkiego – jesteście w błędzie. W pozytywnej seksualności nie chodzi bowiem o doświadczenie, a o nasz stosunek do różnych form ekspresji seksualnej i świadome, pełne otwartości podejście." Dobra definicja wg mnie. W seksie raczej nie chodzi o to, żeby wyrobić jakąś normę ilości partnerów czy odhaczać kolejne perwersje.
Dwa kluczowe aspekty, o których wspomniano w cytacie, to świadomość i otwartość.
Świadomość to podstawa. Z jednej strony świadomość tego, co nas kręci, co lubimy, a czego nie. Z drugiej - świadomość tego, że możemy i powinniśmy stawiać granice. Że nasze zdrowie fizyczne i psychiczne oraz odczuwanie zadowolenia z kontaktów seksualnych to rzeczy, których nigdy nie możemy zaniedbywać.
Otwartość jest trochę trudniejsza, bo ciężko jest czasem postawić granicę między tym, co zaledwie tolerujemy, a tym, czego ewentualnie moglibyśmy spróbować. Co więcej, ta granica przesuwa się w czasie. Zmieniają się nasze upodobania, rośnie nasze doświadczenie, chcemy czasem próbować nowych rzeczy. Albo przestać robić jakieś rzeczy, jeśli dojdziemy do wniosku, że są bez sensu i nie dają nam frajdy.
Pozytywna seksualność to w sumie, najprościej ujmując, zaakceptowanie tego, że każdy człowiek ma tą granicę gdzie indziej oraz uświadomienie sobie tego, że nasza granica może (ale nie musi!) się kiedyś zmienić.
Pozytywna seksualność to otwarcie na drugiego człowieka i jego potrzeby - nawet, jeśli nie wszystkie chcemy spełnić. Tutaj wjeżdża temat komunikacji - próba zrozumienia bez zakładania niczego z góry, bez oceniania. No bo wiecie, o seksie można rozmawiać. Nie tylko o seksie, ale też o całej otoczce - intymności itd. Ale to nie tylko otwartość na potrzeby drugiego człowieka, to również to, że mamy prawo komunikować jemu swoje potrzeby. Komunikować, zachęcać - tak. Wymagać - nie koniecznie. Na świecie jest dużo ludzi, można się rozstać i znaleźć kogoś, kto nam lepiej pasuje.
Pozytywna seksualność to również pewność siebie. Pod takim względem, że wiesz, że to co lubisz i do czego dążysz, jest normalne (zakładamy cały czas, że poruszamy się w granicach prawa i zdrowego rozsądku!). Że jeśli jesteś 60-latkiem, który lubi zakładać babskie stringi, to nic nikomu do tego. Że jeśli jesteś 17-latką, która chce jeszcze poczekać z seksem, ale uwielbia się przytulać do swojego chłopaka, to też jest to normalne. Że jesteś młodym chłopakiem na forum, który napisze "ja tam lubię jak mi czasem kobieta przyłoży" i ch*j komu do tego.
Pozytywna seksualność to też to, że niezależnie od tego, jak wyglądasz, ile ważysz, ile masz lat* - masz prawo do próbowania różnych rzeczy z innymi ludźmi; że nie musisz się z tego tłumaczyć i czuć się ze sobą samym/samą źle. Nie, nie mam tutaj na myśli, że oznacza to, że powinniśmy pochwalać postawy typu "ważę 200 kilo i to jest spoko", bo nie jest spoko, jeśli zagraża to poważnie zdrowiu i życiu takiej osoby. Ale czy ma ona prawo do seksualności? Ano ma!
Pozytywna seksualność to również akceptacja tego, że czasem chłopaki lubią dawać lub brać od chłopaków, a dziewczyny od dziewczyn. A nawet tego, że niektórzy ludzie chcą być w jeszcze dziwniejszych układach - na poziomie romantycznym czy seksualnym być regularnie np we trójkę. Poliamoria - ja nie ogarniam, ale jeśli ktoś uważa, że to jest dla niego - czemu nie?
W pozytywnej seksualności nie chodzi o radosne przyklaskiwanie ("afirmację") wszelkim łóżkowym fanaberiom, które ludzie wymyślają. Tak, masz prawo być zniesmaczony/zniesmaczona niektórymi parafiliami (mnie zniesmacza całkiem sporo). Masz też prawo do bycia zniesmaczonym/zniesmaczoną seksem w ogólności (już Wy wiecie, do kogo tutaj piję xd). Ale może pomyśl sobie, że pewne rzeczy sprawiają pewnym ludziom straszną frajdę, nawet jeśli dla Ciebie są dziwne. Tak długo, jak ci ludzie nie robią sobie krzywdy, nie zmuszają się do niczego, nie wciągają w to dzieci itd - to jest to fajne, ponieważ daje im to radość. A radości w tym szarym świecie nigdy za dużo! No więc taka moja propozycja: nie krytykuj, nie atakuj, zachowaj swoje zdanie dla siebie.
Czy można się nauczyć pozytywnej seksualności, bardziej otworzyć na różne rzeczy? Pewnie, że tak! Są w Polsce organizacje, które prowadzą warsztaty w takich tematach. Nie będę linkował, żeby się nie narazić na posądzenie o reklamę. Poguglajcie, poszukajcie na fejsbuku. Jeśli ktoś ma jakąś głęboką awersję do spraw seksualnych wynikającą np z wychowania, ideologii, czy też wydarzeń z dzieciństwa, to fajną sprawą może być spróbować popracować nad tym z psychoterapeutą. Podobno potrafią pomóc, i nie ma w tym nic złego, że idziemy do profesjonalisty, żeby pomógł nam pracować nad samym sobą.
Ancymon - Sob 28 Sie, 2021
Amen
onesa - Czw 16 Wrz, 2021
Zaznaczam, moja opinia.
Pozytywna seksualność to ten moment, kiedy odrzucamy poczucie winy spowodowane religią, radami rodziców, kiedy odrzucamy te puste chwalenia się dlugosciami penisów, kiedy akceptujemy swoje ciała. Mamy frajdę z zabawy zwanej seksem. Kiedy poprzez drugą osobę badamy własne potrzeby, ale i kiedy swoim postępowaniem inne osoby coś w sobie odkrywają.
michalza - Pią 17 Wrz, 2021
Termin " Pozytywna seksualność" kojarzy mi się z pierdami które wypisują psycholoszki na swoich blogach i w telewizjach śniadaniowych.
Dobre rżnięcie nie jest ani pozytywne ani negatywne, seks to seks.
Ma być dziki, zwierzęcy, brudny.
Podwiązywania, duszenia, drapania, jęki rozkoszy wymieszane z jakże podniecającym bólem.
Następnym razem jak będę miał seks to powiem Pani w łóżku że dzisiaj zrobimy to tak pozytywnie, stay positive powiem jej, po czym namaluję sobie czerwoną szminką duże klaunie usta, a jej do uszu przyczepie baloniki.
Po miłosnym akcie zjemy słodki, kolorowy tort.
dkbb - Wto 19 Paź, 2021
Kto co lubi .... pewne rzeczy mogą być pozytywne inne nie - kwestia gustu, dobrego smaku, upodobań ... lub kodeksu karnego.
Oleg_1981 - Wto 19 Paź, 2021
michalza napisał/a: | Termin " Pozytywna seksualność" kojarzy mi się z pierdami które wypisują psycholoszki na swoich blogach i w telewizjach śniadaniowych.
Dobre rżnięcie nie jest ani pozytywne ani negatywne, seks to seks.
Ma być dziki, zwierzęcy, brudny.
Podwiązywania, duszenia, drapania, jęki rozkoszy wymieszane z jakże podniecającym bólem.
Następnym razem jak będę miał seks to powiem Pani w łóżku że dzisiaj zrobimy to tak pozytywnie, stay positive powiem jej, po czym namaluję sobie czerwoną szminką duże klaunie usta, a jej do uszu przyczepie baloniki.
Po miłosnym akcie zjemy słodki, kolorowy tort. |
No i kolega nam się odkrył jako Polski Grey
Serio, lubisz lubieżnie, agresywnie, z przemocą, ma być brudno, nasrane żeby Cię na końcu pejczem zdzielić itd. Spoko. Jeszcze żeby ta druga osoba widziała spełnienie jak ją batem okładasz. Jest super. Natomiast, nie sądzę aby to była metoda wielu osób. Ponad wszystko, chyba też nie o to chodzi w tym temacie. Mamy problem z sexem (ogólnie) przez nasze wychowanie. Taką mamy kulturę, 'przemoczoną kościołem", że potem nie dziwot, że trzeba nam wsparcia w rozumieniu kwestii seksualności. Tego nazywania zjawisk, postaw celem rozumienia, upewniania się, że jest OK. Oczywiście, masz rację, człowiek jak prawie każde zwierzę na tej planecie, uprawia sex. Czy ma być on momentem naszego zezwierzęcenia. Tutaj mam już wątpliwość, której Ty nie masz. Ale jak piszę - dla mnie OK, bylebyś miał przy sobie osobę, której to też pasuje.
|
|